niedziela, 20 października 2013

Rozdział IV

 Owszem, zdaję sobie sprawę, że rozdział do najdłuższych i najciekawszych nie należy. Wiem również, że jest bardzo, bardzo spóźniony (bardzo). Niestety szkoła i sprawy osobiste o tym zadecydowały, nie ja. Następny pojawi się jak tylko się wyrobię, a będę próbowała jak najszybciej.
Jeśli chcesz być powiadamiany - zostaw numer GG lub twittera w komentarzu.
Liczę na Wasze opinie :)

Nie chodziło o to, że Harry był uparty, natarczywy czy nieugięty. Harry był po prostu upierdliwy. Bardzo upierdliwy.
- Ros, nie daj się dłużej prosić, no...
- Przestań - odpowiedziała.
- Nie możesz ruszyć swojego tyłka i po prostu tam ze mną pójść? - zapytał z błagalnym wyrazem twarzy. Od ponad dwudziestu minut prosił Rosie, żeby wybrała się z nim do wesołego miasteczka.
- A ty nie możesz ruszyć swojego i po prostu stąd wyjść? - w jej głosie słychać było pretensje.
- Przypomnę ci, że jesteś w moim domu - zirytowany spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.
- Okej, w takim razie ja wyjdę, cześć.
- Ros... - zaczepił ją, gdy wychodziła - zostań - bezsilny usiadł na fotelu i schował twarz w dłoniach. Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku i cofnęła, opadając na sofę naprzeciw Stylesa.
- Czemu niby mam zostać? Najpierw zachowujesz się względem mnie jak cham, a później udajesz skruszonego i chcesz wyciągnąć mnie nie wiadomo gdzie, to bez sensu - skwitowała dziewczyna z parsknięciem.
- Ja zachowuję się jak cham? Przeprosiłem cię i teraz się staram. To ty jesteś dla mnie wredna.
- Naprawdę? Ja przecież jestem kulturalna, zupełnie jak ty - na jej twarzy pojawił się nieszczery uśmiech.
- Na pewno jesteś też zbyt sarkastyczna - powiedział Harry kręcąc głową.
Przez kilkanaście sekund wpatrywali się wzajemnie w swoje oczy. Dla obojga była to swego rodzaju wojna, której żadne z nich nie chciało przegrać.
- To idziecie do tego wesołego miasteczka, czy nie? Też planowałem się wybrać, a samemu to tak dziwnie... wiecie o co mi chodzi - zapytał Zayn wychylając głowę zza drzwi.
- Idziemy! - zarządziła Rosie i wybiegła z pomieszczenia, by ubrać buty. Zayn rzucił Harry'emu zdziwione spojrzenie i po kilku minutach wychodzili na świeże powietrze, by udać się na obrzeża Londynu do Thorpe Park.

Po dotarciu na miejsce, kupili bilety, a następnie ruszyli w kierunku atrakcji. Kto pomyślałby, że to właśnie Zayn będzie tym, który pędził ile sił w nogach, by przekroczyć bramę do raju dla miłośników kolejek jako pierwszy? Pozostała dwójka podążała tuż za nim szybkim marszem, by nie stracić chłopaka z oczu. Przemierzając część parku, stanęli w kolejce do "Piły", która zważając na godzinę nie była jeszcze zbyt długa.
- Błagam, powiedzcie, że to tylko tak strasznie wygląda - zapiszczała Rosie, patrząc na tory kolejki, które niemal pionowo wspinały się w górę, by za chwilę opaść stromo w dół i zakończyć się pętlą.
- Powiedzmy - odpowiedział mulat z cwanym uśmiechem.
- Em... Zayn? Myślałam, że masz lęk wysokości, czy coś? Słyszałam coś na ten temat i, no wiesz...
- Mam, ale uwielbiam kolejki - w głosie Zayna można było usłyszeć naprawdę duży entuzjazm.
- Taaa, za każdym razem wybiera najbardziej ekstremalne, a później drze się jak mała dziewczynka - odpyskował Harry przewracając oczami.
W końcu nadeszła ich kolej i wsiedli do wagonika. Rosie rozejrzała się niepewnie dookoła zauważając straszny wystrój rodem z horroru.Wagoniki ruszyły i po chwili a zakrętem pojawiła się przerażająca laleczka na trzykołowym rowerku.
Kolejka mozolnie wspinała się pod górę, a gdy na moment zatrzymała się na szczycie, by runąć w dół, Harry usłyszał tylko "O kurwa, umrę." Zayna i poczuł małą dłoń Rosie zaciskającą się na jego.

- Nigdy więcej. Nigdy więcej. Nigdy, kurwa, więcej. Nigdy! - Zayn powtarzał niczym mantrę to jedno zdanie ze spanikowanym wyrazem twarzy. Nie przestał nawet, gdy Harry przypomniał mu o tym, że ostatnim razem też obiecywał sobie, że nigdy już nie wsiądzie na kolejkę.
Dwójka znajomych usiadła na ławce, czekając aż zielonooki przyniesie im ich napoje.
- Więc jak jest między wami? - zapytał Zayn spoglądając niepewnie na koleżankę.
- A jak ma być? Nie lubimy się i tyle - odpowiedziała.
- Jak to się nie lubicie? O ile się nie mylę na kolejce trzymałaś go za rękę - zmarszczył brwi.
- To był odruch. Harry jest wredny i nigdy go nie polubię. Dlaczego, do cholery, nie możecie się z tym pogodzić!? - dziewczyna zdenerwowana zaczęła skubać rękaw swojej kurtki. - Poza tym, jak to zauważyłeś? Nie byłeś czasem zajęty panikowaniem? - nieszczery uśmiech po raz kolejny tego dnia pojawił się na jej twarzy, to akurat miała wyćwiczone do perfekcji.
- I kto tu jest wredny? - Zayn zaśmiał się pod nosem, choć nie było mu zbyt wesoło. - Uwierz mi, znam Hazzę dłużej niż ty. Wiem, że jeśli mógłby, zrobiłby naprawdę wiele, żeby zyskać coś w twoich oczach. - zapewnił.
- Póki co robi z siebie tylko idiotę i denerwuje mnie jak nikt inny - widać było, że dziewczyna nie jest zadowolona z tematu rozmowy.
- O czym rozmawiacie? - Harry wrócił z napojami i usiadł na ławce obok swojego przyjaciela, na co dziewczyna skłamała:
- O niczym ważnym - a Zayn posłał jej smutne spojrzenie.

~*~

Zazwyczaj nasze wspomnienia chcemy zatrzymać przy sobie jak najdłużej i mamy nadzieję, że nie wyblakną one zbyt prędko. Przypominając sobie niektóre wydarzenia uśmiechamy się bezwiednie. Jednak wspomnienie Nialla nie było kolorowe. Za każdym razem, gdy wracało pod postacią wątłej brunetki o długich nogach, jego oczy wypełniały się łzami. Postać, niczym najgorsza zmora, przypominała mu o najgorszy aspektach jego życia: kompleksach, nieodwzajemnionej miłości, braku talentu (które oczywiście były tylko urojeniem, które powstało na skutek braku wiary w siebie).
Dziewczyna stanęła za nim i palcem wskazującym dotknęła jego ramienia, na co chłopak odwrócił się gwałtownie.
- Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha - zachichotała niewinnie. - Wybacz, przepraszam, chyba nie powinnam.
- No raczej, nie powinnaś - potwierdził blondyn.
- Co robisz? - zapytała zaciekawiona. Właśnie za to Niall kiedyś kochał ją jak rodzoną siostrę - była słodka, niewinna, ale teraz już wiedział, że środku niej czaiło się coś, co nie do końca było niewinne.
- Jak widzisz - siedzę - odpowiedział nie chcąc dłużej ciągnąć rozmowy.
- A mogę wiedzieć, czemu jesteś sam? Gdzie jest Zayn? - dziewczyna znowu przypomniała mu o jednym z najgorszych smutków w jego życiu.
- Z Harrym - wyszeptał.
- Z Harrym? Nie uważasz, że spędzają razem dość sporo czasu?
- Jest z nimi Rosie - odszczeknął niemal natychmiast.
- Rosie nawet nie lubi Harry'ego. Nie oszukuj się. Prędzej zwróci uwagę na Malika, niż na niego - stwierdziła, a gdy zobaczyła, że usta chłopaka wykrzywiają się w smutny grymas, na jej twarzy pojawił się uśmiech, którego znaczenie znała tylko ona. -Ups.
- Nic się nie stało. Dobrze wiem, że Zayn ma mnie gdzieś. Uświadomiłaś mi to już dawno - zapewnił.
Fleur uśmiechnęła się zwycięsko i zniknęła, zostawiając Nialla samego. Znowu.