ask - klik
tumblr, na którym także jest publikowane opowiadanie - klik
Shot o Perrie, którego zdążyłam napisać gdzieś w międzyczasie - klik
Jeśli mam Cię informować o nowych rozdziałach - w komentarzu zostaw jakiś namiar :)
Enjoy! x

Payne wszedł do domu, po czym uderzyła w niego fala zapachu, który nie był dla niego zbyt przyjemny. Im bliżej był salonu, tym stawał się on coraz ostrzejszy. Podszedł do okna, z którego rozciągał się widok na średniej wielkości ogród i otworzył je, by wywietrzyć woń alkoholu wyparowującego z ludzkiego ciała i zapach dymu papierosowego. Następnie czując dość mocne ssanie w żołądku postanowił iść do kuchni, żeby zjeść śniadanie. Idąc, machał dłońmi przed swoją twarzą, by pozbyć się z nozdrzy gryzącego zapachu. Niespodziewanie potknął się o coś i runął na dwa ciała leżące na podłodze za kanapą, przez co wcześniej ich nie zauważył.
- Co do... Zayn? Niall? - zdezorientowany nie mógł ruszyć się, by chociażby podnieść się na nogi. Spodziewał się, że zastanie swoich przyjaciół w domu, ale czemu oni, do cholery, spali na podłodze w salonie?
- Fajnie by było, gdybyś jednak podniósł z nas swoje cztery litery - odezwał się Malik przecierając dłonią zaspane oczy. Liam podniósł się na równe nogi, ale nadal wpatrywał się w dwójkę chłopaków. Ich oczy były ledwo otwarte, włosy poczochrane, a kończyny splątane ze sobą w dziwnym układzie. Usłyszeli dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi, a chwilę później błagający głos Louisa, który w korytarzu zdejmował swoje vansy.
- Jeeeeść, błagam, jeść! - wykrzykiwał. Chłopak zatrzymał się przy wejściu do salonu i spojrzał zdezorientowany na swoich przyjaciół.
- Cóż... chyba nie chcę wiedzieć - oznajmił i ruszył dalej.
- Ja za to bardzo chciałbym wiedzieć, co robicie na podłodze. Żadnego z nas nie było w domu, co oznacza, że mieliście dla siebie pięć łóżek, plus kanapy, ale... podłoga? Cóż, wybór średni, ale chyba uszanuję waszą decyzję - podsumował Liam śmiejąc się pod nosem.
- Chyba trochę za dużo wypiliśmy i tak jakoś się stało - Niall odezwał się po raz pierwszy tego ranka, więc jego głos był jeszcze zachrypnięty.
- Nie chcę wiedzieć, co robiliście, serio - zapewnił Liam wciąż szeroko się uśmiechając. - A teraz zbierajcie tyłki i marsz do swoich pokoi - zarządził i wyszedł. Zayn podniósł się pierwszy i wyciągnął rękę do blondyna, by pomóc mu podciągnąć się do pionu.
- Idziemy do mnie? - zapytał szeptem, a Irlandczyk jedynie uśmiechnął się i delikatnie skinął głową. - W porządku, idź do mnie, a ja pójdę na chwilę do Louisa.
Payne zdążył już wyrzuć do śmietnika puste butelki po alkoholu, odkurzyć podłogę z popiołu pozostawionego po papierosach, a teraz wszedł do pokoju Louisa rzucając w twarz leżącego chłopaka kocem, który zdecydowanie pochodził z jego łóżka, a za sprawą Nialla i Zayna leżał w nieodpowiedniej części domu. Szatyn zaburczał pod nosem z kwaśną miną.
- Nie byłbym taki zadowolony kładąc na tym twarz - wypalił Liam patrząc na chłopaka, który układał właśnie głowę na materiale przyniesionym przez bruneta.
- Czemu? - zapytał niebieskooki, po raz kolejny tego dnia nie wiedząc o co chodzi.
- A wiadomo, co oni robili z tymi kocami?
- Co masz na myśli? - Louis naprawdę nie wiedział, o co chodzi jego przyjacielowi.
- No nie wiem... może się tam pieprzyli? Sądząc po ilości butelek, które wyrzuciłem i ich stanem rano, będą mieli kaca przez najbliższy miesiąc. Z resztą od jakiegoś czasu, że między nimi dzieje się, um, coś - Tomlinson wytrzeszczył oczy, gdy usłyszał argumenty Liama. Przecież to niemożliwe, żeby między tamtą dwójką coś było, prawda?
- Liam, na zdrowy rozsądek... oni są hetero, a poza tym, czy Zayn uprawiałby seks z przyjacielem, gdy następnego dnia jest umówiony na randkę? - zapytał szatyn z politowaniem wypisanym na twarzy. - I nie patrz tak na mnie. Zayn przyszedł do mnie zanim przeniósł się do swojego pokoju i prosił mnie, żebym obudził go, bo jest z kimś umówiony - oznajmił.
- Dlatego teraz śpią razem w łóżku Zayna. To wszystko wyjaśnia - sarkastycznie odpowiedział Liam. Wiedział swoje i postanowił nie zmieniać swojego zdania.
- Zayna już nie ma, wyszedł jakąś godzinę temu, nie zauważyłeś? - mina Liama nie miała już tego pewnego siebie wyrazu, jednak wciąż stał przy swoich racjach.
- Mimo wszystko spali w jednym łóżku, choć równie dobrze Niall mógł zrobić trzy kroki więcej i spać u siebie. No i Horan dalej jest w pokoju Malika - Payne uśmiechnął się szyderczo udawadniając Louisowi, że wygrał pojedynek. - A co do tej całej randki... Mogą odkładać to na potem. Zayn może codziennie budzić się w innych ramionach, a Niall codziennie wmawiać sobie, że to wszystko nic nie znaczy. Rozkładają swoją miłość do siebie na raty. Tak jakby kochali się po trochę - kończąc zdanie wyszedł z pokoju pozostawiając Louisa niezdecydowanego.
Niall obudził się z uśmiechem na twarzy, ale jego mina zdecydowanie zrzedła, gdy zorientował się, że Zayna nie ma już w łóżku. Całe jego plany o widoku zaspanych oczu Mulata, dźwięku jego zachrypniętego głosu, zmierzwionych włosów, przytulaniu się w łóżku i wspólnie spędzonym poranku zniknęły. Wiedział, że nie powinien robić sobie zbędnych nadziei, ale co mogło oznaczać to wszystko, co wydarzyło się w nocy i nad ranem, gdy obudził ich Liam? Chłopak wziął głęboki oddech, zaciągając się zapachem Zayna, który zalegał w całym jego pokoju. Po chwili wyszedł z łóżka i ubrał spodnie dresowe (oczywiście należące do Malika), które leżały na podłodze i opuścił pomieszczenie udając się na śniadanie.
- Liam, widziałeś gdzieś może Zayna? - zapytał blondyn chłopaka, który stał przy oknie, pijąc kawę.
- Wyszedł jakieś dwie godziny temu - odpowiedział. - Niall?
- Hm? - Niall odwrócił się tyłem do przyjaciela. Doskonale wiedział, że nie jest jeszcze gotowy na pytania, które będzie mu zadawał Liam, ale jednocześnie był przekonany, że nie ucieknie przed tą rozmową.
- Doszło między wami do... czegoś? - Irlandczyk widział, że nawet dla jego przyjaciela ten temat nie był zbyt łatwy.
- Nie. Po prostu wypiliśmy za dużo i z wieczoru filmowego zrobiła się mała, dwuosobowa impreza, okej? - Niall chciał jak najszybciej skończyć tą rozmowę i położyć się do łóżka, by wyleczyć kaca.
- Wszyscy wiedzą, że między wami coś jest. Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, prawda? - tak, Horan doskonale o tym wiedział, ale... czy aby na pewno chciał, żeby to, co siedzi mu w głowie od dość dawna, wyszło na światło dzienne?
- Po prostu go lubię, okej? - właściwie nie chciał tego mówić, ale Liam znał go od trzech lat, więc i tak prędzej czy później dowiedziałby się prawdy. Westchnął zrezygnowany i nim Payne zdążył cokolwiek odpowiedzieć na jego wyznanie - wyszedł z pomieszczenia.
Blondyn ponownie wszedł do pokoju Malika, by pozbierać z podłogi swoje ubrania. Dość dużym zdziwieniem dla niego był fakt, że na łóżku jego przyjaciela leżała drobna brunetka. Fleur widząc chłopaka podniosła się z posłania i uśmiechnęła się do niego. Niall wiedział, że to zdecydowanie nie będzie miła rozmowa.

- Pocałował mnie - Irlandczyk od razu zaczął się bronić. Wiedział, że Fleur jest tam tylko po to, by znowu go dobić.
- On chciał tylko podzielić się fajką, a ty od razu robisz sobie nadzieję? Dorośle - zaśmiała się, jak to miała w zwyczaju.
- Mimo wszystko mnie pocałował.
- Jasne, rób sobie nadzieję dalej, powodzenia - odpowiedziała i rozpłynęła się w powietrzu. Blondyn złapał w ręce swoje rzeczy i poczłapał do swojego pokoju, następnie ciężko opadając na posłanie.
~*~
Harry doskonale wiedział, że Rosie cierpi na bulimię. Albo na coś podobnego. W każdym razie zmuszała się do wymiotowania po posiłkach, a to nie jest normalne, prawda? Z całego serca pragnął pomóc dziewczynie, ale jak? Przecież nie mógł zostawić całej sprawy i udawać, że nic nie widzi. Ma do niej podejść i powiedzieć "Cześć, Rosie. Wiem, że masz bulimię. Jedziemy do psychologa."? Nie, to przecież nie byłoby odebrane przez nią zbyt dobrze. Chłopak ubrał się i wyszedł z mieszkania. Na dworze zaczynało się już ściemniać i robiło się coraz zimniej, więc mocniej opatulił się kurtką, wsiadł do swojego Range Rovera i ruszył w kierunku mieszkania Rosie.
Po piętnastu minutach znalazł się przy budynku, w którym mieszkała dziewczyna. Światło było włączone tylko w pokoju blondynki, co oznaczało, że jest w domu sama. Zielonooki zadzwonił do drzwi, jednak nikt nie otworzył ani nie odpowiedział. Po kolejnej próbie delikatnie otworzył drzwi i cicho wszedł do środka. Kiedy był w korytarzu, dotarł do niego dźwięk wymiotowania, dochodzący z łazienki. Po jego kręgosłupie przeszły ciarki - ona znowu to robiła. Wstrzymując oddech uchylił drzwi od łazienki, gdzie zobaczył swoją "dziewczynę", która opierała się głową o wannę. Ukląkł obok młodej Wilson i delikatnie potarł dłonią jej plecy, na co wzdrygnęła się lekko.
- Zostaw mnie - powiedziała ocierając łzy z policzków.
- Nie zostawię cię w takim stanie, chodź, zaniosę cię do pokoju - zaproponował Harry, a dziewczyna zaszlochała głośniej. Chłopak wziął ją na ręce i po chwili siedział na jej łóżku, z Rosie wtuloną w jego klatkę piersiową, na swoich kolanach.
- Nie powinieneś tego widzieć. Nie powinieneś wiedzieć. Nie powinno cię tu być.
- Harry? Przepraszam za wszystko. Lubię cię - stwierdziła dziewczyna. Wiedziała, że w końcu będzie musiała schować swoją dumę do kieszeni i przyznać się do błędów.
- Ja ciebie też Ros. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Nie możemy zostawić tej sprawy i pozwolić, żebyś cierpiała, jutro wszystko załatwimy - obiecał, a blondynka poczuła, jakby coś ciepłego rozlało się w jej sercu, a uśmiech wstąpił na jej usta. Była szczęśliwa, że ma Harry'ego przy sobie, akurat w tej chwili. Po kilku minutach zasnęła w jego ramionach.